Kiedyś koleżanka opowiadała mi o wakacjach na Lazurowym Wybrzeżu. Akurat kiedy byli w Cannes pogoda się zepsuła i po słynnej plaży mogli tylko pospacerować w kurtkach i szalikach, o tym, żeby dzieci się kąpały nie było mowy. Ale na tę samą plażę przyszła inna rodzina, rozebrali się do kostiumów kąpielowych, a dzieci od razu wskoczyły do wody. Jak się później okazało była to rodzina z... Norwegii.
Codziennie w drodze do szkoły mijam kemping. W myślach się śmiałam, jak zobaczyłam tam pierwszą przyczepę w maju, kiedy temperatury z rzadka dochodziły do 15 C. Śmiałam się też kiedy przy pełnym słońcu i niepełnych 15 C zobaczyłam panią opalającą się na leżaku. Potem widok mi spowszedniał i przestałam się dziwić... aż do dzisiaj.
Dzisiaj widziałam pluskające się w basenie dzieci:
A za chwilę zobaczyłam to, co wcześniej przeczuwałam: