Szwecja, emigracja, północ, Piteå, Norrbotten, Laponia

czwartek, 21 grudnia 2017

Dark side of life

Dzisiaj przypada najkrótszy dzień w roku i związku z tym postanowiłam podzielić się z Wami ciemną stroną życia tutaj.

Listopad i grudzień są oczywiście wszędzie depresyjne i ciemne, choć na pewno nie wszędzie są tak samo ciemne. W Polsce dzisiaj też jest najkrótszy dzień w roku, ale jednak znacznie dłuższy niż w Pitea. W Pitea wschód słońca miał miejsce o 9.51, a zachód o 13.12. Wiadomo, że po zachodzie nie od razu robi się ciemno, ale to naprawdę bardzo krótki dzień.

Ciemności są dla mnie dokuczliwe. Trudno mi się dobudzić rano i cały czas ziewam. Nieważne, czy robię coś ciekawego, ziewam jakby wszystko śmiertelnie mnie nudziło. Natomiast jak już przetrwam to ziewanie to po południu mój organizm myśli, że jak jest ciemno to trzeba żeglować do łóżka i strasznie, ale to straaasznie chce mi się spać (nie ma żadnego znaczenia jak długo spałam w nocy).

W niedzielę byliśmy na koncercie, na którym po prostu zasypiałam żywcem, czułam nawet jak zaczyna mi się coś śnić i spokojnie, powolutku odpływam w tym kierunku. Nie byłam w stanie na dłużej utrzymać otwartych oczu i klasycznie "przybijałam gwoździa". Głupio mi było, bo siedziałam w drugim rzędzie, ale nie mogłam nic zrobić, jak otwierałam z trudem oczy - to moje myśli wędrowały wyłącznie w kierunku korytarza i stojących tam kanap... A tu jak na złość żadnej przerwy, żeby jakoś niepostrzeżenie zwiać na ten korytarz, zdrzemnąć się na kanapie i nie robić swoim przedstawieniem konkurencji artystom.

Są też (nieliczne) dobre strony krótkiego dnia. I tak na przykład można się porządnie wyspać, zjeść fikuśne śniadanie i spokojnie zdążyć na wschód słońca. Można też chwilę pospacerować i za jednym zamachem zaliczyć również zachód słońca.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz