Szwecja, emigracja, północ, Piteå, Norrbotten, Laponia

piątek, 26 stycznia 2018

La dolce vita

Lubię patrzeć przez okno kiedy pod nasz blok podjeżdżają wielkie, migające pomarańczowym światłem maszyny i odśnieżają lub jeszcze lepiej kiedy wywożą śnieg, bo wtedy maszyn jest więcej! Niesamowicie mnie to relaksuje, koncentruję się w takich momentach, wyłącznie na oddechu ;)

I tak sobie wczoraj stoimy we dwoje, koncentrujemy się na oddechu i podziwiamy to wspaniałe widowisko światła i śniegu. 

Aż tu nagle, przypomniały mi się czasy kiedy NIC, ale to absolutnie N I C  nie miałam do roboty w pracy i jako lek na tę przypadłość, stosowałam wyczytywanie całego internetu. Zdarzało się, że czasem trafiałam na jakąś wiadomość, która zapadała mi w pamięć. I właśnie wczoraj przypomniała mi się, czytana wówczas cudna informacja, o człowieku, który miał tyle samo pracy - w pracy - co ja. 

Pracował on w magistracie w Palermo, na Sycylii i tam, w tym Palermo był zatrudniony do odśnieżania. Rozumiecie? Do odśnieżania Palermo, na Sycylii!!! Co więcej - był on zatrudniony nie sezonowo, ale cały, okrągły rok przy tym odśnieżaniu.  

Jak to opowiadałam T., to z każdym słowem bardziej się śmiałam, gdybym opowiadała po polsku byłoby na pewno bardziej zabawne, ale nawet w swenglisz (po szwedzko-angielsku) mocno mnie śmieszyło. 

I ten człowiek, pracowałby pewnie w pocie czoła, odśnieżając Palermo do emerytury, gdyby nie fakt, że zgubiła go (jak to w takich sytuacjach  n i e s t e t y często bywa) zwykła, ludzka - zachłanność.

Otóż przyniósł on rachunek z godzinami nadliczbowymi, które wypracował odśnieżając w lipcu i sierpniu! (sprawdziłam właśnie, że w lipcu MINIMALNA temp. w Palermo wynosi 19 C, a zwykle jest powyżej 30 C). Po latach owocnej współpracy, kogoś w końcu to zastanowiło i postanowił pochylić się nad rachunkiem.

Już prawie pokładając się ze śmiechu, resztkami sił opowiedziałam T., że przeprowadzona później kontrola wykazała wiele innych nieprawidłowości w urzędzie miasta w Palermo np. tę, że tenże magistrat zamówił projekt i wykonanie uniformów dla pracowników ochrony i woźnych u ... Dolce&Gabbana! Mówiąc to wybuchnęłam już śmiechem.

Jak doszłam do siebie, otarłam łzy, które mi ze śmiechu popłynęły - spostrzegłam, że T. się nie śmieje, więc zapytałam, jak może go to nie śmieszyć, a on w odpowiedzi mówi: nie wiem co to jest to dolczegabana...


p.s. 
opisana historia nie jest wytworem mojej wyobraźni, zdarzyła się naprawdę w słonecznym Palermo :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz