Dzisiaj rano była wspaniała mgła, szadź na drzewach i całkiem chłodno.
Ze względu na porę dnia, kiepską pogodę i mgłę nie było tam prawie nikogo. Miałam więc całą zatokę tylko dla siebie i szłam otulona tą mgłą, żegnając się z moją ukochaną ścieżką po zatoce.
Towarzyszył mi tylko pan, który odśnieżając, co jakiś czas mnie mijał.
Jest coś magicznego w spacerach, we mgle. Dla mnie to są warunki, które wymuszają przemyślenia o tym jak mi jest ze sobą, o tym, co teraz i o tym, co dalej. Może dlatego, że niewiele więcej widać, we mgle zwykle myślę o sobie. Dziś zastanawiałam się nad tym jak to się stało, że tu jestem.Wspominałam drogę, pełną zakrętów, nieoczekiwanych zwrotów, złych kierunków i pomyłek, ale na szczęście zawsze z wyjściem.
Boje przy pomoście czekają na wiosnę |
Z tych rozmyślań o życiu, przeszłam płynnie do modlitwy za dobrych ludzi, których spotkałam na swojej drodze, za tych, którzy mi dobrze życzą.
I kiedy akurat modliłam się za moje rodzeństwo - zadzwonił mój brat. Połączyło nas na środku zatoki. Wyobrażacie sobie? Pomyśleliśmy o sobie w tej samej chwili!
u nas też brzmi Yo Yo Ma :) a konkretnie jego suity wiolonczelowe Bacha. Znow cudne zdjecia, no i moc samotnego spaceru. Sciskam!!
OdpowiedzUsuńUwielbiam go, dawno nie słuchałam, ale do wczorajszego dnia mi pasował. Poza tym to na Twój blog mnie zainspirował do dodawania muzyki :)
OdpowiedzUsuń