Szwecja, emigracja, północ, Piteå, Norrbotten, Laponia

środa, 30 sierpnia 2017

Experience the power of a bookbook

W związku z tym, że IKEA przesyła teraz katalogi na nowy sezon, ja podrzucam filmik dotyczący ich obsługi ;)

Back to reality

Witam po wakacyjnej przerwie. Nie pisałam, bo mieliśmy dużo zajęć i trochę podróży. Postanowiliśmy się skupić na poprawie warunków mieszkaniowych, aby zachęcić Was do odwiedzin ;)
I okazuje się, że to działa, bo już jutro witamy gości!
Nic się też nie chwaliłam, ale na początku "lata" założyliśmy działkę w ogródku przy domku letnim oraz plantację pomidorów na balkonie w mieście (pomidory w założeniu też miały rosnąć na działce, ale tak długo topniał tam śnieg, że w końcu były za duże do transportu i zostały z nami).

sałata
buraczki

szpinak
sałata

rabarbar




Cóż mogę jeszcze powiedzieć celem wyjaśnienia, czemu nie pisałam... Nie miałam weny na początku lata, bo nie było tu lata i autentycznie mnie to dołowało.
Chociaż nie jestem miłośniczką upałów i plaży - to okazuje się, że mam bardzo silną potrzebę przebywania w cieple latem, cieszenia się słońcem, chodzenia z krótkim rękawem i w sandałkach.
Teraz już wróciłam do codzienności, w pierwszym tygodniu po powrocie było tylko 10C, teraz jest lepiej, bo 18C, ale i tak choć mieszkam na szwedzkiej riwierze, po plaży mogę co najwyżej pospacerować w dresach. 

czwartek, 22 czerwca 2017

Czy to już lato?

Kiedyś koleżanka opowiadała mi o wakacjach na Lazurowym Wybrzeżu. Akurat kiedy byli w Cannes pogoda się zepsuła i po słynnej plaży mogli tylko pospacerować w kurtkach i szalikach, o tym, żeby dzieci się kąpały nie było mowy. Ale na tę samą plażę przyszła inna rodzina, rozebrali się do kostiumów kąpielowych, a dzieci od razu wskoczyły do wody. Jak się później okazało była to rodzina z... Norwegii.

Codziennie w drodze do szkoły mijam kemping. W myślach się śmiałam, jak zobaczyłam tam pierwszą przyczepę w maju, kiedy temperatury z rzadka dochodziły do 15 C. Śmiałam się też kiedy przy pełnym słońcu i niepełnych 15 C zobaczyłam panią opalającą się na leżaku. Potem widok mi spowszedniał i przestałam się dziwić... aż do dzisiaj.

Dzisiaj widziałam pluskające się w basenie dzieci:

A za chwilę zobaczyłam to, co wcześniej przeczuwałam:

piątek, 16 czerwca 2017

W oczekiwaniu na zachód słońca

Szwedzi spędzają latem najchętniej czas w swoich domkach letniskowych (sommarstuga). Zabraliśmy więc tandem na wycieczkę za miasto do naszego domku.
Zjedliśmy kolację, a teraz czekamy na zachód słońca. Słonce chowa się za horyzont na ok. godzinę. Na razie jest 23.00 i jest całkiem widno.
Postanowiliśmy trochę zaszaleć i posunąć się o krok dalej, niż zwykle jeśli chodzi o przebywanie na świeżym powietrzu.
Nie wiem, czy ptaki dadzą nam zasnąć, ale fajnie leżeć pod dachem nieba ;) 

p.s.
rano obudził mnie dziwny dźwięk i spadające na mnie kawałeczki kory...

...wiewiórka odbywała swój poranny jogging na drzewie, pod którym spaliśmy.

czwartek, 1 czerwca 2017

wtorek, 30 maja 2017

Szkoła - kim jesteśmy

W mojej grupie tzn. w Kukułkach są osoby różnego pochodzenia: 3 osoby z Tajlandii, jedna z Ugandy, 6 osób z Syrii (w tym dwie deklarujące, że z Kurdystanu, który oficjalnie nie jest państwem), jedna osoba z Anglii, było też bardzo fajne małżeństwo z Rumunii, ale przestali chodzić, bo mieli problem z zostawieniem dziecka w przedszkolu, chyba był za mały, a nie wiem, czy tu są żłobki (z racji długości urlopów rodzicielskich), no i jestem też w Kukułkach ja - z Polski!

Powody przyjazdu do Szwecji też mieliśmy różne: od tak banalnych jak miłość, przez pracę (np. chłopak z Anglii jest piłkarzem w tutejszym klubie), aż do uchodźców uciekających przed wojną.

Na pewno różnimy się też religiami. Ja i Fiona z Ugandy jesteśmy katoliczkami, pozostali nie wiem na pewno. Sądzę jednak, że jak ktoś nosi hidżab, albo ma na imię Mohamed to jest duża szansa, że jest muzułmaninem. Dziewczyny z Tajlandii są buddystkami, postawiłabym, że uchodźcy z Kurdystanu są chrześcijanami, pojęcia nie mam jeśli chodzi o Kraiga (piłkarza z Londynu) i naszą nauczycielkę.

Różnimy się, ale mamy też wiele cech wspólnych np. wszyscy zaczynamy nowe życie w Szwecji, większość z nas jest grubo po trzydziestce, większość jest po studiach, znamy angielski, ubieramy się tak samo (z wyjątkiem piłkarza-on nie zdejmuje z głowy czapki z daszkiem i dziewczyny z Syrii, która chodzi w hidżabie), wszyscy jesteśmy inteligentni i mamy poczucie humoru, a najgłośniej śmieje się dziewczyna z Ugandy :)

Jak patrzę na moją grupę to przypomina mi się speech ojca panny młodej z Mojego wielkiego greckiego wesela, którego puentą jest tekst: we are different but in the end we are all fruit :)

poniedziałek, 29 maja 2017

Spotkanie z łosiem

Pewnie trudno w to uwierzyć, bo Szwecja łosiami stoi, ale aż do dzisiejszego dnia, nie spotkałam w Szwecji łosia. Widziałam wiele razy: renifery, sarny, nawet głuszca widziałam, ale nie łosia.

A tu dzisiaj na spacerze taka miła niespodzianka! Łoś stał sobie i patrzył na nas, a my patrzyliśmy na niego, potem łoś sobie poszedł, to i my poszliśmy :)


Bardzo możliwe, że mieszka na pobliskiej wyspie, gdzie go spotkaliśmy, choć T. mówi, że mógł też tam tylko przypłynąć. Okazuje się bowiem, że łosie świetnie pływają, a nawet potrafią na kilka metrów zanurkować.
A. szykuj się do nas ze sprzętem do nurkowania - łosie czekają - to może być lepsze, niż rafa koralowa ;)