Wspólne mieszkanie sprawia, że trochę się tej drugiej osoby jednak uczymy. Nieraz dowiadujemy się rzeczy szokujących, takich, których nigdy byśmy się nie spodziewali dowiedzieć, albo nie mielibyśmy szansy ich zaobserwować inaczej niż mieszkając razem...
Wczoraj zapytałam T. jakie mięso najbardziej lubi, a on długo się nie zastanawiając powiedział: ja przecież jestem wegetarianinem! Zmieszałam się na te słowa, chwilę odczekałam, żeby się upewnić, że to nie żart. Ale jak to mówią, co się usłyszało, tego się już nieodsłyszy.
Dokonał tego kaming ałtu w czasie kolacji, na którą akurat jedliśmy naprawdę pyszne, wegetariańskie placuszki z kurczakiem ☺
Ponieważ nie zdecydowałam jeszcze, czy mój blog będzie modowy, czy kulinarny załączam zdjęcie i przepis. Endżoj!
Wegetariańskie placuszki z kurczakiem i warzywami
- filet z kurczaka
- cukinia
- mała papryka
- cebula
- natka pietruszki
- 150 g żółtego sera
- mała kukurydza
- 2 jajka
- szkl. mąki ziemniaczanej
- sól, zioła włoski (np. mieszanka do pizzy), pieprz, słodka papryka
He, he, dobre. Mam nadzieję, że T. nie zorientował się, że konsumuje zwierzę :)
OdpowiedzUsuńKurczak to takie małe zwierzę... prawie niezwierzę ;)
OdpowiedzUsuńJestem prawie pełna, że widziałam jak jadł już jakieś mięsko. Wegetarianin? Jak to możliwe?!
OdpowiedzUsuńOczywiście, nie raz!
OdpowiedzUsuńtu, gdzie mieszkam, "mięso" to tylko wołowina. Więc jak wegetarianin prosi o potrawę bez mięsa, proponuje mu się kurczaka albo rybę :) Więc Madziu, Twoja potrawa była bezmięsna :)
OdpowiedzUsuń