Wczoraj od niechcenia spojrzałam na listę mieszkańców naszego budynku i ze
zdziwieniem stwierdziłam, że jeszcze kilka innych mieszkań ma dokładnie ten sam
adres co my. Jedyne co nas różni to nazwisko na liście mieszkańców i skrzynkach
pocztowych przed drzwiami.
Zrobiło mi się trochę słabo, bo czekam na ważny dokument z Polski i w tej
sytuacji listonosz mógł go po prostu zwrócić, bo moje nazwisko nigdzie nie
figuruje.
Byłam baaardzo zaskoczona, że nie mamy indywidualnego adresu, natomiast T. tym
akurat nie był zaskoczony, ale zdziwiło go, że oficjalny dokument dotyczący
mnie, z polskiego urzędu nie zostanie wysłany na jego nazwisko. Też coś!
Szybko zmieniliśmy nalepkę na skrzynce i wybraliśmy się do tutejszego „NFZ”,
bo tam ma trafić kopia dokumentu, na którego oryginał czekam.
Uff… na szczęście, kopia nie została doręczona, więc teraz biegnę robić
kawę i czekać w oknie na listonosza, co by go przepytać na okoliczność
przesyłki z Polski i poinformować, że jakby co - to jeszcze ja tu mieszkam J
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz