Już byłam gotowa szukać sandałków, a tu się okazało, że portal Yahoo! zadrwił ze mnie okrutnie pokazując temperatury w fahrenheitach. Drogie Yahoo! takich rzeczy się nie robi!!!
Później poszukałam w piwnicy mojej zimowej kurtki, którą T. optymistycznie wyniósł pod moją nieobecność - licząc na nadejście wiosny, a Święta jednak zapowiadają się białe ;)
W ogóle poszukiwania były częścią mojego dnia, bo jeszcze później udałam się na poszukiwanie baranka na wielkanocny stół. A tu ani śladu baranka, bo w Szwecji nie baranek, ale kura jest symbolem Wielkanocy. Po konsultacji z przyjaciółmi z Danii okazało się, że tam również kura rządzi.
Pitea, Szwecja |
Kopenhaga, dania |
Żałuję, że nie wzięłam baranka od Babci, kiedy mi go dawała... ale szkoda było mi psuć jej piękną dekorację...
Poza tym, że nie ma baranka to jest dzisiaj dzień czarownic. Obchodzony trochę jak halloween tzn. dzieci przebrane za czarownice chodzą po domach życząc wesołych świąt i za to otrzymują słodycze.
Ponieważ nie jestem otwarta na tego rodzaju zwyczaje i zabawy - ustaliliśmy, że jak ktoś do nas przyjdzie przebrany za czarownice to będziemy mówić po polsku, udając, że nie wiemy o co chodzi. Zresztą i tak nie mamy nic (poza cukrem) słodkiego w domu.
Magda, wesołych, zdrowych świąt, pogody, radości i wszystkiego dobrego.
OdpowiedzUsuńKasia
Dla Thomasa oczywiście też. :)
OdpowiedzUsuńDziękujemy Kasiu! Na życzenia świąteczne z mojej strony już za późno więc życzę Wam udanego Dyngusa ;)
OdpowiedzUsuń