Szwecja, emigracja, północ, Piteå, Norrbotten, Laponia

niedziela, 23 kwietnia 2017

IKEA, a kryzys związku

W zeszłym tygodniu obejrzałam w końcu Bridget Jones 3. Film całkiem w porządku, choć oczywiście, tak samo jak przy poprzednich częściach przykro było mi patrzeć jak Bridget rani pana Darcy. No i nie lada szokiem był też dla mnie obecny wygląd Bridget, a zwłaszcza to, że średnio przypomina wcześniejszą Bridget... choć gra ją ta sama aktorka (?). 

W filmie podekscytowany wizją ojcostwa Jack mówi do Bridget: ...później kupiłbym nam szwedzki mebel do złożenia, po czymś takim poradzilibyśmy sobie ze wszystkim.

Jak kończyłam oglądać film przybył od rodziców mój szwedzki chłopak, ze szwedzkim meblem do złożenia. Mebel kupiliśmy kiedyś i zostawiliśmy u jego rodziców. 

W piątek zaczęliśmy się bawić w składanie, które poszło nam jak z płatka, mnie to nawet nie zdziwiło, bo kiedyś sama złożyłam szafkę łazienkową z lustrem, więc zwykła półka nie była dużym wyzwaniem dla dwojga. 

Najtrudniejsze było oczywiście przytwierdzenie półki do ściany, a w zasadzie już po wywierceniu otworów trafienie w nie śrubami (półka zasłaniała te otwory), po wielu próbach, sama już nie wiem jak, ale i to się nam w końcu udało. Może ktoś z Was ma większe doświadczenie i podszepnie, jakieś triki, które można wykorzystać w takiej sytuacji?

Zarówno wizyta w sklepie jak i skręcanie szwedzkiego mebla były przyjemne. Byliśmy zgodni, co do tego, którą półkę chcemy, a przy jej składaniu mieliśmy uczciwy podział zadań: ja trzymałam instrukcję  i mówiłam, co teraz trzeba zrobić, a T. to robił, bo ma więcej siły, aby dokręcać śrubki, sprawę ułatwiało, że mieliśmy wszystkie potrzebne do skręcenia i montażu sprzęty.

Ale to zdanie z "Bridget Jones 3" nie dawało mi spokoju. I ku naszemu zdziwieniu okazało się, że to powszechnie znany i komentowany fakt, że sklepy IKEA są świadkami wielu kłótni, a nawet rozpadu związków, bo są urządzone jak dom... no i ludzie zaczynają się tam czuć jak w domu i jak tak sobie przemierzają działy: "kuchnia", "salon", "łazienka", "pokój dziecięcy" - odżywają domowe frustracje i konflikty. 

Na swoich stronach IKEA informuje: Jesteśmy firmą, która kieruje się wartościami, a naszą prawdziwą pasją jest domowe życie. Projektując każdy produkt kierujemy się jednym - chcemy, by dom stał się lepszym miejscem. Co jednak zrobić jeśli moje "lepsze" jest lepsiejsze, niż jego "lepsze"?

Krótko mówiąc zakupy w IKEi to spore wyzwanie dla związku. Wizyta w sklepie zmusza do skonfrontowania swojego życia ze szwedzkim ideałem z katalogu. A po kłótniach w sklepie, trudnych kompromisach i niespełnionych oczekiwaniach - trzeba jeszcze wrócić do domu i mebel złożyć. Tu się z kolei kłania współpraca, z którą też nie zawsze jest dobrze. 

IKEA ma w ofercie całkiem ładny regał/witrynę o oficjalnej nazwie "Liatorp", składający się z wielu elementów i montowany do ściany, którego nijak nie da się złożyć w pojedynkę, regał ten otrzymał na świecie niechlubną, kolokwialną nazwę "divorcemaker".

Znalazłam też informację, że czasem terapeuci par proszą pacjentów o zakup taniej szafki z IKEi i nagranie na kamerę jak ją razem składają. Podobno widać wtedy jak na dłoni: jak związek funkcjonuje, jakie są jego mocne i słabe punkty oraz gdzie leży problem.

Ja jednak będę się trzymać tego, co znana mi terapeutka powtarzała czasem, że małżeństwo pogłębia stan wyjściowy i myślę sobie, że tak samo jest z zakupami w IKEi. Jak jest dobrze - to po prostu jest dobrze, a jak jest kiepsko - to nawet najładniejsze mieszkanie w stylu skandynawskim tego nie poprawi...

nasza półka

2 komentarze:

  1. fajna półeczka :) no i gratuluję przejścia próby skręcania mebla z Ikei! :-) oby ten stan wyjściowy się pogłębiał, ze ślubem czy bez!

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję! Wam życzę z całego serca tego samego. Półka jest elementem kącika kawowego, a wczoraj kupiliśmy kawę, bo była z kraju w którym mieszkasz, tak samo jak regularnie kupujemy pieczarki, bo są z Polski.

    OdpowiedzUsuń