Szwecja, emigracja, północ, Piteå, Norrbotten, Laponia

czwartek, 18 maja 2017

Szwedzki dla obcokrajowców

Zaczął się mój kurs językowy, na który długo czekałam.

Pierwszego dnia mieliśmy spotkanie organizacyjne, było na nim wielu uczniów i wszyscy nauczyciele. Zostaliśmy poinformowani o podstawowych zasadach panujących w szkole i oprowadzeni po niej. Dla uczniów są dwie sale, w których mogą spędzać czas na przerwach. Jedna to taki przyjemny salonik z ekspresem do kawy i herbatami, a druga to w pełni wyposażona kuchnia (z kuchenką, lodówką, zmywarką, kilkoma mikrofalówkami, naczyniami, garnkami itd.). Jest też pomieszczenie do modlitwy dla muzułmanów. Pokazano nam gdzie można: parkować auto, rower i gdzie można, a gdzie nie wolno palić (palić nie wolno przy wejściu do budynku i pod oknami). Uprzedzono nas, że ze względu na to, że ktoś może mieć alergię - nie należy do szkoły używać w ogóle perfum i wód kolońskich, a lakierów i dezodorantów tylko, gdy nie mają mocnego zapachu. Z tą zasadą już w kilku miejscach się tu spotkałam.

Ta duża grupa pierwszego dnia była bardzo zróżnicowana: etnicznie, wiekowo i pod względem potrzeb. Obok mnie siedział pan (obstawiam, że pochodził z Afryki Północnej), który znał tylko język arabski, więc nie rozumiał ani po szwedzku, ani po angielsku (szybko któryś z chłopaków z Syrii mu pomógł i przetłumaczył), a kiedy mieliśmy coś podpisać okazało się, że ten pan nie umie pisać. I jakoś tak mnie to uderzyło, bo jedną rzeczą jest wiedzieć teoretycznie, że są takie miejsca na ziemi, gdzie ludzie nie mają dostępu do edukacji, a czymś innym jest poznać kogoś takiego. Wyobrażacie sobie jak ciężko jest żyć w "naszym" świecie bez umiejętności pisania i czytania?

Nauczycielki są tu wspaniałe i nic dla nich nie było szokiem, a w każdym razie nie dały tego po sobie poznać. Podobało mi się, że tak fajnie, bez ocen i zdziwienia reagowały: nie znasz angielskiego tylko np. somalijski - OK znajdziemy kogoś, kto ci przetłumaczy, nie umiesz pisać - OK załatwimy to jakoś inaczej. 

Szkoła ma ok. 150 uczniów uczących się języka szwedzkiego, ale ma też inne kursy np. właśnie czytania i pisania, matematyki, takich podstawowych przedmiotów. Wydaje mi się, że jest przygotowana na realizowanie wielu potrzeb obcokrajowców. 

Potem zostaliśmy podzieleni na mniejsze grupy. Znalazłam się w grupie Kukułek, a była jeszcze grupa Łosi! W sumie z dwojga złego wdzięczna jestem losowi za Kukułki. Później zobaczyłam, że są jeszcze grupy Sówek, Głuszców i Czapli, ale to już na wyższym poziomie. 

Może kukułki dlatego, że na początku trzeba powtarzać, powtarzać i powtarzać.

c.d.n.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz